środa, 30 września 2015

#w #poszukiwaniu #nutki #lata #calvin #klein #summer #fragrance

Hejka :)

Robi się coraz chłodniej... Ze łzami w oczach żegnam się z naszym kochanym latem i nie mogę uwierzyć, że tak szybko zleciało! Kocham słońce i postanowiłam poszukać nutki summer tej jesieni, czyli zapachu, który cały rok będzie przypominał mi wakacje <3

Natrafiłam na ciekawe promocję w Rossmannie i moją uwagę przyciągnął zapach:

Calvin Klein, CK One Summer 2014 EDT


DSCN2628.JPG

Opis producenta:
Edycja lato 2014. To uzależniający, chłodzący i radosny zapach zainspirowany imprezą na plaży! Młodzieńczy i kolorowy zapach dla każdego. Można go używać w każdej chwili i można się nim dzielić, aby wspólnie cieszyć się jego chłodzącą świeżością w upalne wieczory.

Nuty zapachowe:
nuta głowy: melon, grejpfrut, limonka
nuta serca: frezja, cyprys, tequila
nuta bazy: cedr, cukier, kokos

Cena: 189zł / 100ml

Ja załapałam się na promocję prawie 50% i buteleczkę kupiłam za 100 zł. Zapach jest unisex, także obie płci mogą go śmiało używać.

Moja opinia:
Pierwsze wrażenie, było pozytywne. Orzeźwiający zapach z wyczuwalną nutką limonki oraz męskich perfum. Lubię czuć się świeżo przez cały dzień, więc wybieram zapachy owocowe, cytrusowe. Konkretniej takie po, których spryskaniu czuję się jakbym dopiero co wyszła spod prysznica. Oczywiście na większe wyjścia sięgam po bardziej klasyczne i eleganckie nutki. Ok, kontynuując perfumy posiadają fajną zakręcaną buteleczkę, kojarzącą mi się z piersióweczką, w pudełku znajdował się zamienny atomizer. Zachwycona kupiłam zapach i pobiegłam do domu. Następnego dnia postanowiłam wypróbować trwałość perfum i wtedy czar prysł! Zapach ulotnił się po około pół godzinki i po takim czasie musiałabym użyć go ponownie. SZOK! Kolejna kwestią działającą na nie korzyść CK Summer jest wydajność, atomizer uwalnia dużą ilość produktu za każdym razem i używając perfum raptem kilka razy widzę już bardzo duży ubytek.

Podsumowując:
Produkt kompletnie nie zdał testu wytrzymałości. Na pewno nie kupię kolejny raz, znam wiele zapachów w podobnych kosztach, a dużo lepszych jakościowo oraz wydajnościowo. Rozczarowałam się, gdyż 189 złotych w regularnej cenie to dużo pieniędzy i oczekiwałam czegoś więcej od zapachu Summer ;) Nadaje się jedynie jako mgiełka w upalne dni, dla odświeżenia i tak ten produkt wykorzystam, bo po prostu jakoś muszę.

A wy macie jakiś ulubiony wakacyjny zapach? :)

sobota, 26 września 2015

#domowe #maseczki #zrób #to #sama

Temat domowych maseczek, uważam za bardzo przyjemny :)
Dlaczego?

1. Możemy je zrobić z produktów, które posiadamy w domu. Co za tym idzie? Bardzo niewielkim kosztem.

2. Nie ma reguły co konkretnie dodać do takiej maseczki, więc można ją stworzyć na milion sposobów oraz według własnych upodobań.

3. Maseczka powstaje z naturalnych składników i doskonale wiemy co się w niej znajduje.

4. Brak silikonów, parabenów i wszystkich zapychaczy!

5. Ja zawsze mam frajdę jak przygotuję coś sama :))))

Same zalety kochane, uwierzcie warto spróbować:) Ja przyrządzam sobie domowe maseczki średnio raz, dwa razy w tygodniu i jestem mile zaskoczona efektem. Na początek podam Wam kilka przykładów sporządzanych przeze mnie mazidełek. Pamiętajcie, że możecie je modyfikować na różne sposoby:) Jeżeli nie macie w domu banana, wykorzystajcie śliwkę, pomidora :D Spróbujcie kilku rzeczy i dobierzcie coś co najbardziej odpowiada Waszej cerze!
Ja zazwyczaj przygotowuje sobie maseczki rozjaśniające, nawilżające i łagodzące, ponieważ posiadam cerę mieszaną, przy czym bardzo wrażliwą.

Jednym z moich ulubionych przepisów jest maseczka na bazie banana, lecz jeżeli nie mam go w domu zastępuje np. awokado:) Trochę kreatywności, a każda z nas stworzy coś bez wychodzenia z domu po składniki.

1. Maseczka bananowa:)

DSCN2677.JPG
Składniki:
* 1 banan
* 2 łyżeczki oliwy z oliwek
* 1 łyżeczka miodu
* 2 łyżeczki jogurtu naturalnego
* 1-2 łyżeczki cukru
* 1 łyżeczka mąki pełnoziarnistej (dla zagęszczenia, żeby maseczka nie spływała z twarzy, szyi i dekoltu)

Banana rozbijam widelcem na papkę, dodaję resztę składników i mieszam na jednolitą masę. Maseczkę nakładam na twarz, szyję oraz dekolt po oczyszczeniu twarzy. Zazwyczaj w trakcie kąpieli. Trzymam ją około 30 minut. Po tym czasie, zaczynam kolistymi ruchami wcierać ją w buzię, ponieważ po dodaniu cukru powstaje mi przy okazji lekki peeling:) Jeżeli robiłyście już w danym tygodniu wystarczająca ilość peelingów, odpuście sobie dodawanie cukru i będziecie miały typową maseczkę:)

DSCN2670.JPG



2.Maseczka z żółtkiem

Składniki:
* banan
* żółtko jajka
* oliwa z oliwek
* cytryna(dla efektu rozjaśnienia przebarwień)

Żółtko mieszam z miodem, oliwa z oliwek i cytryną na gęstą masę. Następnie dodaje zmiażdżonego banana. Po zaaplikowaniu na twarz trzymam ją jak wyżej około 30 minut. Pamiętajcie, aby przy nakładaniu specjalnym pędzelkiem omijać okolice oczu oraz ust. Wszystkie maseczki spłukujemy letnią wodą, po czym aplikujemy lekki krem.

A teraz jeden z najprostszych przepisów :D

3. Maseczka ogórkowa

Składniki:
* ogórek!

Zazwyczaj kroję go na cienkie plasterki, które układam na twarzy i Voila!
Gotowa 'maseczka' czy ewentualnie okład z ogórka na twarz. W internecie znajdziecie informacje o jego właściwościach łagodzących oraz rozjaśniających. Można go położyć również na powieki, wtedy fajnie odświeży i ochłodzi zmęczona skórę wokół oczu.

4. Maseczka marchewkowa.

Składniki:
* 1 większa marchew
* 1 łyżka miodu
* 1 łyżka oliwy z oliwek
* 1/2 cytryny

Marchew oczyścić, ugotować i rozgnieść widelcem. Wymieszać z resztą składników oraz nałożyć na 20 minut. Maseczka ma działanie odmładzające:)

Jest jeszcze wiele innych sposobów, lecz ja opisałam jedne z moich ulubionych. Do każdego przepisu możecie dodać kilka kropli wybranego olejku np. z drzewa herbacianego, arganowego, ekstrakt z witaminy C lub E. Modyfikujcie i wybierajcie same co dla Was najlepsze <3  Jeżeli wpiszecie w google fraze 'domowe maseczki' wyskoczy tego full :) Każda z wyżej opisanych maseczek, wygładza buzię. Po umyciu zawszę czuję, że cera jest bardzo świeża i wygładzona. Uwielbiam sama przyrządzać sobie 'kosmetyki'. Nigdy nie zdarzyło mi się, aby któraś z tak stworzonych papek mnie zapychała. Sama NATURA, same plusy i frajda z własnoręcznego przyrządzenia. Warto, warto, warto!

Polecam kobitki gorąco!
Macie swoje ulubione przepisy?

https://www.facebook.com/klasycznepiekno?fref=ts zapraszam :*

piątek, 25 września 2015

#baskinkowe #love #h&m #fashion




Hej kochane :**


Czy są ze mną tutaj miłośniczki baskinek? Ja uwielbiam je kupować oraz zakładać na wszystkie okazje, od codziennych stylizacji do tych bardziej imprezowych. Moim zdaniem nadają się, aby założyć je w zwyczajny dzień do leginsów, jeansów, trampek czy balerinek, ale równie świetnie komponują się z prosta spódniczką i szpilkami.
Ostatnio dość dużą ilość bluzek z baskiną można znaleźć w h&m i ja swoje trzy nowości, które chcę Wam pokazać wyłowiłam tam:)


1.


Moja ulubiona bluzka z tych trzech propozycji ze skórzaną baskinką. Jest bardzo elegancka posiada złoty ekspres, który przechodzi przez całe plecy. Klasyczna, czarna bez wydziwień. Wystarczy do niej dobrać odpowiednie dodatki, przede wszystkim ładny naszyjnik i strój na piątkowy wieczór gotowy!
Koszt: 69 złotych.
Sklep: H&m jak wspominałam wyżej.

2.



Kolejną moją zdobyczą jest dziewczęca, kwiatowa bluzeczka. Uważam, że pasuje do wszystkiego. Zakładałam ją ze spódniczką w cieplejsze dni, ale z legginsami wyglądała równie dobrze.

Cena: 49 złotych.
Sklep: H&m - zamawiałam ją internetowo, ponieważ stacjonarnie nie mogłam znaleźć.


 3.


Ostatnią koszulką jaką kupiłam jest ta piękna urocza baskina w kolorze pudrowego różu. Uwielbiam serduszka, więc wpadła mi w oko:) Jest bardzo twarzowa. Pasuje do wszystkiego, szczególnie czarnych legginsów lub spodenek oraz balerinek.

Cena: 49 złotych.
Sklep: H&m, tak jak wyżej zamówiłam ja przez internet. Koszt wysyłki to jedyne 5,90 zł. Czekałam na paczke około tygodnia.


Razem z moim synkiem przesyłamy Wam buziaczki i zachęcamy do lajkowania mojego fp na facebook'u https://www.facebook.com/klasycznepiekno?fref=ts  :))))

czwartek, 24 września 2015

#beauty #blender #first #impression

Hej dziewczyny:)

Dzisiaj kilka słów na temat kultowej gąbeczki do nakładania makijażu, którą jest Beauty Blender:)


Chciałabym podzielić się opinią napisaną przeze mnie niecałe 3 miesiące temu(dokładnie  07. 07.2015 ) i tym jakie było moje first impression po wypróbowaniu tego gadżetu.

 
DSCN2641.JPG
Pierwsze wrażenie zrobił na mnie widok malutkiego pudełeczka. Oglądałam wiele recenzji tego produktu i wyobrażałam sobie, iż jest pokaźniejszych rozmiarów. Zacznijmy od podstawowych informacji :)

Koszt: 69 złotych.
Dostępność: sklepy Sephora oraz internet.
Opis producenta: Beauty Blender to gąbka w kształcie charakterystycznego różowego jajka. Nie zawiera lateksu i jest bez zapachu. Jej opływowy kształt pozwala na precyzyjne nałożenie podkładu i korektora bez pozostawiania smug i nierówności.
Aby nałożyć podkład wystarczy namoczyć Beauty Blender, który dwa razy powiększy swoją objętość, wąską końcówką można nałożyć korektor w trudno dostępne miejsca a szeroką podkład i róż.

Opisuje moje pierwsze wrażenie, po dłuższym czasie na pewno wystawię rzetelniejszą opinie.
Mój Beauty Blender zamoczyłam w zimnej wodzie, oczywiście tylko tak, aby był wilgotny, a nie mokry. Rzeczywiście jak obiecuje producent, powiększył się. Załączam zdjęcie dla porównania, niestety zapomniałam zrobić go przed użyciem, tak się spieszyłam, żeby ją przetestować :D


blender1.jpg


Gąbeczką nakładałam podkład, który ciężko aplikuje się palcami. Pędzlem 'jakoś idzie', ale muszę stemplować szybko i sprawnie, aby efekt był zadowalający. Mowa tutaj o MAC, Pro Longwear Foundation. Ma bardzo kleistą konsystencje, ciężko było mi go stopniować. Jak widzicie pozwoliłam się temu różowemu maluchowi wykazać. Aplikacja przy użyciu Beuty Blendera okazała się bardzo przyjemna, szczególnie w takie upały, mokra gąbka daje ukojenie i uczucie świeżości naszej twarzy. Pierwsza warstwa nałożyła się o dziwo bez żadnego problemu, druga dużo cieńsza również. W miejsca, które potrzebowały większego krycia spróbowałam nałożyć więcej fluidu, co palcami zrobiłoby mi wielkie plamy(podkład zastyga bardzo szybko), a ten mały niepozorny gadżet spisał się rewelacyjne. Jak mi się wydawało trudny do rozprowadzenia podkład, nakładał się perfekcyjnie przy użyciu Beauty Blendera.
Efekt okazał się bardzo naturalny i świeży. Buzia wyglądała promiennie i nie było mowy o efekcie maski. Makijaż utrwaliłam lekko MAC, Pro Longwear SPF 20 Compact Foundation. Utrzymał się cały dzień bez zarzutu. Jakbym miała się do czegoś bardzo przyczepić to mogłabym przypudrować lekko twarz po kilku godzinach, ale nie było to aż tak konieczne.

Podsumowując:  Jestem bardzo zadowolona z mojego zakupu, sprawdzę jak Beauty Blender współgra z innymi podkładami i dam znać po dłuższym czasie użytkowania. Jak na ten moment jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Cera wyglądała bardzo promiennie, zdrowo i naturalnie. HIT, HIT, jeszcze raz HIT :D 





makjiaz1.jpg
makjiaz2.jpg


(tak na marginesie nie zwracajcie uwagi na niekompletny makijaż, jak widzicie zostały mi do poprawki brwi)

Jak Wam się podoba efekt? Polubiłyście się z Waszymi gąbeczkami lub macie zamiar się w nie zaopatrzyć? :)

Wkrótce pojawi się post 100 dni z Beauty Blenderem <3

https://www.facebook.com/klasycznepiekno?fref=ts 

Zachęcam do lajkowania mojej strony na Facebook'u, znajdziecie tam informacje na temat nowych postów oraz zdjęcia, które nie pojawią się na blogu.
Do usłyszenia:**

środa, 23 września 2015

#partytime #happytime #fashion

Hejjj:**

Nie cały miesiąc temu byłam na 18nastce rodzinnej, moim planem były wielkie zakupy. Wypatrzyłam sobie prześliczną czarną tiulową spódnice, szpilki na paseczki, piękny łańcuszek itd. Niestety przed imprezą rozchorowałam się strasznie i nie miałam okazji wybrać się na zakupy. Jedynym wyjściem było wyszperanie czegoś z szafy! Na początku bez żadnej koncepcji podeszłam do tego sceptycznie, ale udało się znaleźć przyzwoite odzienie :D Dziewczyny! Jeżeli nie macie pomysłu w co się ubrać poszperajcie trochę w swoich garderobach, ja zapomniałam jakie skarby kryją się tam sprzed lat <3






suekinka1.jpg
sukienka2.png
Ostatecznie prezentowałam się tak:)

Sukienka- Lollipop :) https://www.facebook.com/Lollipop.butik?fref=ts około 89 zł, jeden z ostatnich zakupów wyprzedażowych.
Torebka- również Lollipop na pewno są jeszcze w sprzedaży, polecam gorąco. Cena około 189 zł.
Zegarek- Claire's, 89 zł.
Łańcuszek- New Look, 39 zł.
Buty- Bershka, około 239 zł i to właśnie moje wykopalisko, nie widziałam tych butów na oczy jakieś dwa lata, a miałam na nóżkach może 2 razy. Z tego co się domyślacie niedostępne w sprzedaży.

Uważam, że to bardzo delikatny i ładny strój na family party! <3
Napisałam ten wpis po to by zachęcić Was kochane do przetrzepania Waszych szaf i półeczek z butami, a na pewno znajdziecie tam wiele rzeczy o których zapomniałyście na śmierć :D

Zapraszam do like'owania https://www.facebook.com/klasycznepiekno
Znajdziecie tam informacje na temat nowych postów i zdjęcia, które nie pojawią się na blogu:)

Widzimy się nie długo!
Ściskam i całuje mocniutko <3

wtorek, 22 września 2015

#zmiana #koloru #metodą #olaplex

Hej dziewczyny :D

Ostatnio stwierdziłam, że potrzebuje jakiejś zmiany i padło na włosy. Znudził mi się brąz, chociaż nadal uważam, że wyglądałam korzystnie :) Pewnie wrócę do tego kolorku, ale żeby nie było za nudno, postanowiłam zaszaleć i się troszkę rozjaśnić. Włosów nie mam w doskonałej kondycji, ponieważ prostuję je na co dzień, lecz staram się im to wynagradzać i serwuje im różne dawki nawilżenia, od olejowania po maseczki i nie jest źle.

Słyszałam wiele o metodzie Olaplex i tą metodą postanowiłam ożywić mój kolor. Czytałam pochlebne opinie na temat tego produktu oraz informacje, że nawet przejścia z bardzo ciemnego koloru na jasne blondy są łagodne dla włosków. Inną metodą nie chciałam ryzykować, ponieważ drastyczne rozjaśnianie czy dekoloryzacja zazwyczaj kończą się tragicznie dla ich kondycji. Postanowiłam sprawdzić na własnej głowie czy rzeczywiście Olaplex spełni moje oczekiwania i nie zniszczy włosów. Poszukałam w internecie salonów w Łodzi i znalazłam Capelli Magdalena Wawrzyńczak ul. Kościuszki 17. Umówiłam się na wizytkę i .... :D Pokaże Wam zdjęcia przed i po, następnie napisze kilka słów o produkcie :)

Przed:


Po:



Troszkę więcej o metodzie Olaplex:
System pielęgnacji włosów OLAPLEX przeznaczony jest do profesjonalnego użytku i dodaje się go bezpośrednio do koloryzacji.
Został on stworzony, aby replikować i regenerować mostki dwusiarczkowe włosów podczas koloryzacji.
Co to znaczy? Poprzez farbowanie, rozjaśnianie, używanie prostownicy, suszenie gorącym powietrzem czy zbyt brutalne  rozczesywanie włosów, wspomniane wyżej mostki dwusiarczkowe się zrywają. Olaplex, mówiąc,,po ludzku’’ odbudowuje wiązania wewnątrz włosa, wzmacnia włosy, poprawia ich kondycję a co najważniejsze w dużej części eliminuje skutki uboczne koloryzacji dzięki czemu włosy się nie łamią są lśniące, sprężyste i naprawdę zdrowe. Wypróbowaliśmy i ku naszemu zaskoczeniu były przypadki, że włosy przed koloryzacją były w gorszym stanie niż po zabiegach chemicznych z użyciem Olaplexu.

Można też stosować Olaplex jako zabieg regenerujący włosy (bez farbowania).


Cena jaką zapłaciłam: 400 zł (oczywiście nie wliczając włosków clip in).

Moje odczucia:
Jestem zadowolona z efektu jaki uzyskałam, przy naprawdę niewielkim uszkodzeniu moich włosków. Wiadomo, że rozjaśnianie nawet o jeden ton jest zabiegiem inwazyjnym, a dzięki Olaplex włoski pozostały prawie w takiej samej kondycji jakiej były. Nie są natomiast w lepszym stanie, ale na to nie liczyłam. Myślę, że sama regeneracja mogłaby przynieść dobre efekty. Mam zamiar ją przetestować. W wyżej wymienionym salonie zabieg regeneracyjny kosztuje 200 zł.
Podsumowując uważam, że warto wydać trochę więcej pieniędzy na zabieg rozjaśniania metodą Olaplex w przypadku osób takich jak ja, które posiadają włoski w średniej kondycji, a chcą coś zmienić :) Metoda fajna i łagodna dla naszych czupryn :D

Co myślicie o mojej zmianie? :D W którym kolorze wyglądam korzystniej? Wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale jestem ciekawa Waszych opinii <3

poniedziałek, 21 września 2015

#spf #50 #ochrona #przez #cały #rok :)

Witam wszystkich :)

Kochane wiem, że upalne dni już za nami i zaraz przyjdzie pora wskakiwać w zimowe kurtki, czapki i szaliki, ale pamiętajcie o ochronie przed promieniami UV nawet w chłodniejsze dni, taką ochronę powinno się stosować cały rok:)

Szczególnie jeżeli chodzi o twarz, szyję oraz dekolt - w tych miejscach skóra najszybciej się starzeje, a każdy doskonale wie jak promienie słoneczne mogą przyspieszyć ten proces. Od promieni UV powstać mogą również wszelkiego rodzaju przebarwienia. Ja codziennie rano po oczyszczeniu buźki nakładam na nią filtr od jakiegoś czasu jest to, aż SPF 50. Dopiero wtedy czuję, że mam wystarczającą ochronę.

Kiedyś filtr kojarzył się z czymś ciężkim i pozostawiającym tłusty film ;) Na szczęście to już przeszłość i na rynku możemy znaleźć nawet filtry matujące do cery mieszanej lub tłustej. Zostałam szczęśliwą posiadaczką jednego z nich i jest bardzo zadowolona, ponieważ taki produkt zapewnia mi ochronę oraz odpowiednie przygotowanie cery do nakładania makijażu. Czego chcieć więcej?
Moim ulubionem produktem tego typu jest:

Vichy, Capital Soleil, Emulsion Anti-Brillance Toucher Sec SPF 50 - Matująca emulsja do twarzy SPF 50



vichy.jpg
Cena: Zapłaciłam 41,99 złotych.

Dostępność: O dziwo w moim mieście ciężko było go dostać. Kupiłam go dopiero na zamówienie w jednej z aptek. Przy okazji dostałam dwie małe próbki z Biodermy:)

Opis producenta:
Najlepsza ochrona słoneczna na poziomie komórek macierzystych do każdego typu skóry. Zawiera wzmocniony system opatentowanych filtrów z Mexorylem® XL. Vichy połączyło tu uzupełniające się filtry aby uzyskać optymalne spektrum pochłaniania promieni UVA (krótkich i długich), UVB oraz technologię szczelnej i fotostabilnej ochrony. DHC to antyoksydant pochodzenia roślinnego, który hroni komórki naskórka przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Dzięki nim emulsja zapewnia optymalną ochronę skóry przed promieniowaniem, ochronę komórek macierzystych i pro-regeneracyjnych, zapobiega poparzeniom skóry oraz uszkodzeniom naskórka powstałym w wyniku długotrwałego działania słońca.
Formuła tworzy efekt bibuły matującej. Jest niedostrzegalna, a jednocześnie działa skutecznie na skórę mieszana i tłustą. Skóra pozostaje sucha, miękka i idealnie matowana na dłużej. Delikatna mleczna konsystencja szybko się wchłania, nie klei i nie pozostawia tłustej warstwy.
Produkt hipoalergiczny. Testowany na skórze wrażliwej pod kontrolą dermatologiczną. Nie zawiera parabenu.
Stosować obficie i często ponawiać aplikację w ciągu dnia. Deklarowana ochrona UVA/UVB jest osiągana przy ilości filtra 2 mg/1 cm2 skóry (czyli minimum 1-1,25 ml na samą twarz; 1,5-1,8 ml na twarz i szyję; ok. 30 ml na całe ciało).

Skład: Water, Homosalate, Silica, Ethylhexyl Salicylate, Ethylhexyl Triazone, C12−15 Alkyl Benzoate, Bis−Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Drometrizole Trisiloxane, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Octocrylene, Glycerin, Pentylene Glycol, Styrene/Acrylates Copolymer, Potassium Cetyl Phosphate, Parfum / Fragrance, Caprylyl Methicone, Acrylates/C10−30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Aluminum Hydroxide, Caprylyl Glycol, Cinnamomum Cassia Bark Extract, Dimethicone, Disodium EDTA, Inulin Lauryl Carbamate, PEG−8 Laurate, Phenoxyethanol, Poterium Officinale Extract, Stearic Acid, Stearyl Alcohol, Terephthalylidene Dicamphor Sulfonic Acid, Titanium Dioxide, Tocopherol, Triethanolamine, Xanthan Gum, Zingiber Officinale Extract / Ginger Root Extract

Na razie nie będę się wypowiadać na temat składu, ponieważ dopiero zaczynam swoją drogę z poznawaniem konkretnych składników i dopóki nie będę miała większego doświadczenia nie chce nikogo wprowadzać w błąd:)

Moja opinia:
Świetna ochrona. Emulsja matująca od Vichy spełnia swoją role w 100%. Krem ma fajną, delikatną i lekką konsystencje. Dobrze się rozprowadza i daje wrażenie gładszej, matowej i złagodzonej cery. Ogromnym plusem jest to, że bardzo dobrze współgra z różnego rodzaju podkładami oraz pudrami:) Nie roluję się! Dość szybko się wchłania. Po zastosowaniu wydaję mi się, że buźka rzeczywiście dłużej utrzymuje mat. Krem uważam za wydajny, niewielka ilość starczy na pokrycie twarzy, szyi i dekoltu. Troszkę się bieli na twarzy, ale dla mnie to nie problem, ponieważ po nałożeniu make up nie da się tego zauważyć. Nie tworzy plam. Jest świetną ochroną, kremem matującym oraz bazą pod makijaż w jednym :) Pozostanę przy nim na długo!

A Wy jak chronicie swoje buźki przed promieniami UV oraz UVB? :)

niedziela, 20 września 2015

#workout #my #body #polishmum

Cześć wszystkim :)
Może pora na kilka słów o mnie:) Jestem 23 letnia szczęśliwą mama, 10 miesięcznego aniołka. Jeżeli chodzi o moja figurę to naprawdę na nią nie narzekam, lecz to nie jest zasługą 'dobrej przemiany materii'.

Oczywiście w wieku młodzieńczym, konkretniej do czasów gimnazjum nie miałam żadnych problemów, mogłam jeść co mi się podobało i nigdy nie przybierałam diametralnie na wadze, lecz z biegiem lat zauważyłam, że moje ciało zaczyna się zmieniać. Jadłam prawie codziennie fast-foody, popijałam colą i mimo, że nie miałam nadwagi to porostu czułam się inaczej. Chodzi tutaj o samopoczucie, wygląd i energię:)

Postanowiłam coś z tym zrobić:) Zamarzył mi się lekko zarysowany brzuszek. Odpaliłam youtube, znalazłam filmiki Ewy Chodakowskiej, Mel B, Shauna T i innych. Poczytałam trochę na temat zdrowego odżywiania się i nagle zmieniłam swój jadłospis o 360 stopni :) Jasny makaron, pieczywo, ryż odstawiłam, zamieniłam wszystko na pełnoziarniste produkty. W miejscu gazowanych napoi pojawiła się woda. Posiłki stały się regularniejsze, choć do dziś mam problem z jedzeniem co trzy godziny, ale staram się przynajmniej nie podjadać pomiędzy posiłkami. Smażone zamieniłam na pieczone lub gotowane potrawy:) W mojej diecie pojawiły się warzywa oraz owoce. Wcześniej jadłam wiele cukrów w produktach takich jak płatki śniadaniowe, jogurty z owocami ;) Teraz wole sięgnąć po jogurt naturalny, owsiankę czy banana z rodzynkami. Słabość do słodyczy mam cały czas i bez bicia przyznaje się, że skusze się czasem na kawałek ciasta czy batonika, ale z umiarem! Tyczy się to też pizzy czy hamburgera, czasem zdarzy mi się mały grzeszek i zjem w weekend coś nie zdrowego.
4 miesiące po zmianie nawyków żywieniowych, pojawiła się wspaniała wiadomość. Dowiedziałam się, że zostanę mamą i okazało się, że wybrałam najodpowiednijszy moment, żeby wkońcu zadbać o swój organizm! Nie ma nic lepszego, niż świadomość dostarczania dziecku jak najlepszych witamin. Nie zboczyłam z mojej drogi żywieniowej przez te 9 miesięcy. Jadłam dla dwóch, nie za dwóch.
Po cesarskim cięciu odczekałam około 3 miesięcy, skonsultowałam się z lekarzem, dostałam pozwolenie i wróciłam do treningów, jak na ten moment są to średnio intensywne ćwiczenia, ale z biegiem czasu będę pracować ciężej:) Jakieś 4 miesiące temu prezentowałam się tak:
 (za jakiś czas pojawi się post z aktualną forma)


siemano.jpg
Jestem świeżo upieczoną mama, zadowoloną ze swojego ciała. Z czasem będzie coraz lepiej. Warto walczyć o siebie kochane:) Życzę wszystkim mamom, powrotu do figury sprzed ciąży! Jeżeli macie jakieś pytania chętnie odpowiem <3
Jak udało mi się zapobiec rozstępom, opisałam w innym poście pod tytułem:
Coś dla przyszłych mam:)

Do usłyszenia :*

sobota, 19 września 2015

#stop #utracie #włosów!

Witam wszystkich serdecznie:)

Przyszła pora na kolejny wpis i tym razem chciałabym poruszyć ważną kwestie dotyczącą wypadania włosów!
Problem ten dotyka wiele osób i w końcu przyszedł dzień, że przytrafiło się to i mnie(pierwszy raz w życiu, wcześniej nigdy nie miałam z tym problemu)!! Byłam przerażona ilością włosów w wannie po kąpieli, w trakcie czesania i w całym moim domu, wszędzie znajdowałam moje włosy, Na początku nic sobie z tego nie robiłam, ponieważ byłam świeżo po ciąży i wszyscy uważali to za normalne.
No ale... tygodnie za tygodniami mijały, miesiące za miesiącami leciały, włosy stawały się coraz cieńsze, a poprawa? ZEROWA! Postanowiłam wsiąść sprawy w swoje ręce, Poczytałam trochę i natknęłam się na firmę Seboradin!
Mój wybór padł na:

Inter Fragrances, Seboradin, Przeciw Wypadaniu Włosów, Lotion z wyciągiem z drzewa oliwnego i cytrusowego.



11276210_962548610475700_905697335_n.jpg
 
Cena to około 25 zł za 200 ml - dostępność w większości aptek.
Opis producenta:
Wskazania:
- okresowe i przewlekłe wypadanie i przerzedzanie się włosów,
- w leczeniu łysienia androgenowego,
- dla kobiet i mężczyzn.
Efekty:
- zahamowanie wypadania i przerzedzania się włosów,
- zwiększone zakotwiczenie cebulki włosa w skórze,
- przyspieszenie wzrostu włosów,
- pierwsze widoczne już po 2 tygodniach,
- wzmacnia i kondycjonuje włosy,
- poprawa mikrokrążenia i ukrwienia w skórze głowy,
- włosy są nawilżone i odżywione, a skóra dotleniona.
Aktywne składniki:
- lucerna,
- chmiel,
- wyciąg z drzewa cytrusowego,
- wyciąg z drzewa oliwnego,
- aminokwasowy kompleks witaminy H.

Sposób użycia:
Nanieść na skórę głowy i włosy (suche lub wilgotne), wmasować i ułożyć fryzurę. Nie spłukiwać. Do codziennego stosowania.
Nie obciąża włosów.
Zaleca się stosowanie z odpowiednio dobranymi preparatami Seboradin.

No i kilka słów odemnie:)
Używam lotionu od jakiegoś miesiąca, po każdym myciu spryskuje sobie skalp i wmasowuje w skórę głowy. Zabieg powtarzam przy wieczornej pielęgnacji. Nie stosuje go z innymi preparatami firmy Seboradin. Włosy myje jak zwykle, najczęściej szamponem Alterry, nakładam odżywkę do spłukiwania, aktualnie jest to Kallos Blueberry i po lekkim podeschnięciu włosów, przechodzę do spryskiwania. Rzeczywiście włosy po nim nie są obciążone, a umiejętnie zastosowany podnosi je u nasady. Fajna poręczna buteleczka z atomizerem. Aplikacja jest bardzo prosta i przyjemna. Preparat uważam za średnio wydajny, na zdjęciu widać ile produktu zostało mi po 2x dziennej aplikacji przez miesiąc, ale cena też nie jest powalająca, więc myślę, iż można sobie raz na miesiąc pozwolić na taki wydatek. No dobrze przejdę w końcu do sedna sprawy.
Czy widzę jakieś efekty w kwestii wypadania włosów?
Szczerze mówiąc już po 2-3 dniach aplikacji efekt był diametralny!!!! Włosy wypadają mi teraz mieszcząc się w granicach normy. Często zdarza się, że podczas kąpieli nie znajduje nawet 1 włosa. Seboradin uratował je przed wypadaniem, i co najlepsze spowodował, że włoski zaczynają szybko odrastać. Moja fryzjerka zauważyła sporo krótkich i nowych kłaczków na mojej czuprynie, więc jestem prze szczęśliwa!! Mam zamiar kupić nowe opakowanie. Nie wiem jak włosy będą zachowywać się po odstawieniu lotionu, ale dam znać jak to sprawdzę.

A wy jak poradziłyście sobie z wypadaniem włosów?
Mój pierwszy strzał okazał się tym w dziesiątkę!! :)
Kocham moje nowe baby hair <3

Buziaki, do usłyszenia xoxo!

Coś dla przyszłych mam:)

Hej,hej:*

Zaczynam od tego tematu, ponieważ co wydarzy się kobiecie będącej w ciąży, może pozostawić po sobie ślady, do końca życia, dlatego tak ważne jest to, aby zapobiegać, a nie starać się leczyć skutki :)
Jestem mamą kilku miesięcznego wspaniałego maluszka, więc na własnej 'skórze' przekonałam się o większości uroków ciąży. Mimo, że krótki czas dzieli mnie od porodu, jestem bardzo zadowolona ze swojego ciała, udało mi się uniknąć rozstępów oraz zbędnej skóry na brzuchu, dużo kobiet uważa, że dzieje się to za sprawą genów:) Ja jestem zdania, że jak się dba tak się ma {moja mama i babcie mają rozstępy}, oczywiście nie w każdym przypadku się to sprawdza, ale mnie się udało i współczuje kobietkom, które podjęły walkę o piękny brzuch bez rozstępów, ale się nie udało. Na pewno każda uważa, że było warto poświęcić swoje ciało dla takiego cudu jakim jest dziecko:)
A więc, co moim zdaniem przyczyniło się do braku 'skutków nieodwracalnych' po ciąży to przede wszystkim zdrowa dieta i ogromne ilości wypitej przeze mnie wody, czyli nawilżenie od środka, specjalne ćwiczenia dla kobiet w ciąży, a przede wszystkim pielęgnacja!!!!!
Tą ostatnią kwestię chciałabym tutaj poruszyć:) Mam swój ulubiony balsam, który przynosił ogromną ulgę mojej skórze, jego nazwę wyjawię na koniec:)
Jeżeli jest ulubieniec to są także mniej cenione specyfiki, używałam ich sporo, ale zawsze wracałam do tego jednego jedynego.
Dobre pochlebne opinie krążą, między innymi wokół np.

1. Ziaja, Mamma mia, Krem przeciw rozstępom - testowałam go i nie przynosił żadnej ulgi mojej skórze, nadal była swędząca i nie miła, osobiście nie polecam:)
2. Wychwalane oliwki dziecięce różnego typu, dobre są na początku, kiedy brzuszek jest malutki i wystarczy lekkie nawilżenie i przygotowanie skóry do późniejszego rozciągania. Jeżeli miałabym jakąś polecić, byłaby to oliwka w żelu, dłużej trzyma się na brzuchu i nie wyciera się tak szybko jak klasyczna.
3. Testowałam jeszcze wiele innych balsamów, których nie chce mi się wymieniać, ponieważ nie będę tracić Waszego czasu na czytanie o czymś nie godnym polecenia:)
Nadeszła w końcu ta chwila... tadadadam!
Moim numerem jeden jest <3

20150225_001205.jpg

E. T. Browne, Palmer`s, Cocoa Butter Formula Massage Lotion for Stretch Marks (Balsam do skóry z rozstępami)


Najlepszy balsam jaki używałam, jestem pewna, że wiele mu zawdzięczam!
Zacznijmy od podstawowych kwestii, czyli opisu producenta:)

Balsam zawiera masło kakaowe, witaminę E, elastynę, kolagen.
Klinicznie udowodniono, iż poprawia elastyczność skóry, co pomaga nie tylko zapobiegać rozstępom, ale również redukuje już istniejące rozstępy.
Sposób użycia: rano i wieczorem kolistymi ruchami wmasować balsam w miejsca podatne na rozstępy.

Cena: 25zł / 200ml - powalająco niska, jak za tak dobrze nawilżający balsam.

Balsam od niedawna jest ogólnodostępny w naszym kraju, kiedy ja go używałam to zamawiałam internetowo, ewentualnie prosiłam mojego chłopaka o przywiezienie mi balsamu z Anglii, a na koniec mojej ciąży pojawił się w Rossmannie, szczerze jest lekka różnica między angielskim palmersem, a naszym, lecz obydwa są świetne!
Moje odczucia po użyciu tego balsamu to głębokie nawilżenie, przynoszące ulgę, podrażnionej skórze, wygładzenie. zmniejszenie uczucia swędzenia, dzięki czemu moja skóra nie była narażona, na uszkodzenia. Ważna jest tutaj systematyczność. Ja brzuszek smarowałam codziennie przez 9 miesięcy, minimum 2x dziennie, zresztą wiadomo, że skoro coś przynosi ukojenie, chętniej się po to sięga, ja nienawidziłam uczucia wrażliwej skóry na brzuchu, więc często go używałam:)
Nie wiem jak działa na powstałe już rozstępy, ale w moim przypadku zapobiegł rewelacyjnie.

Może któraś z Was mogłaby się wypowiedzieć? Czego używałyście w ciąży i pomóc innym przyszłym mamom w walce o piękne ciało po porodzie?:)

Polecam serdecznie, również jako zwykły codzienny balsam do suchej skóry:)))

Na pewno za jakiś czas pojawi się post ze zdjęciami mojego poporodowego brzucha i więcej słów na temat diety i ćwiczeń po, których uzyskałam taki efekt po ciąży. Wiele pracy jeszcze przede mną, ale uważam, że już jest bardzo dobrze!

Do usłyszenia, xoxo  :*